top of page
  • Zdjęcie autoraurbex_pl

Szczodre




W zarośniętym parku pośród starych drzew stoi ostatnie wschodnie skrzydło pałacu, który nazywany był Śląskim Windsorem. Siedem dekad bezduszności ludzkiej wystarczyłoby przemieścić ponad 75 hektarowy park botaniczno krajobrazowy w zarośla przypominające amazońską dżunglę a pałac o kubaturze blisko 40.000 m3 w ruinę. Jako pierwsze, dzieło zniszczenia rozpoczęły wojska Niemieckie, które podczas wojny otworzyły w nim kwaterę SS i magazyny wermachtu. Gdy okazało się, że jednak tej wojny wygrać nie można, w trosce o to by tak wyjątkowy pałac nie trafił w ręce Polaków SS obiekt podpaliło.

Po wojnie zgliszcza pałacu oraz fragmenty niestrawione ogniem rozebrano, wywożono przez dwa lata oczyszczone cegły transportem kolejowym na odbudowę stolicy. Najwyższa wieża neogotycka zburzona została w 1970. W latach PRL- u piękny park zalesiono, w pałacowej oranżerii utworzono fermę kaczek, które beztrosko pływały w licznych stawach pałacowych.

Ocalałe pozostałości pałacu zostały zajęte przez służby bezpieczeństwa PRL i ZSRR. W pałacu funkcjonariusze UB odpoczywali po “trudach” przesłuchiwań aresztowanych. Ogrodnictwo i szklarnie pałacowe dostarczały żywności do siedziby UB we Wrocławiu. Teren był pilnie strzeżony.

Spoglądając na zachowane ostatnie pałacowe skrzydło, zarośnięte stawy i gęstwinę zarośli trudno uwierzyć, że kiedyś w tym miejscu gościli wielcy tego świata. Na wypoczynek i polowania przybywali królowie August II Mocny i August III, gościł tu także car Rosji Mikołaj I wraz z żoną Fryderyką. Zniszczony i rozgrabiony pałac do rejestru zabytków wpisano w 1990 roku w chwili, gdy w zasadzie ta jedna z największych rezydencji w Europie przestała istnieć. Historia zatoczyła krąg, tam gdzie wszystko się zaczęło, tam wszystko się kończy.

Opowieść o tym przepięknym pałacu należy rozpocząć gdzieś na polnej drodze prowadzącej do Budziejowic gdzie istniało grodzisko obronne. W tym miejscu u schyłku XVII wieku książę Krystian Ulryk zbudował pałac a wraz z nim 275-hektarowy kompleks, na który składały się wraz z parkiem krajobrazowym, stawy, oranżerie, a także zwierzyniec. Pałac wzorowany na słynnej siedzibie władców brytyjskich wybudowany w stylu angielskiego neogotyku nazwany został „ Pałacem Sybilli” na cześć żony księcia Krystiana Ulryka, posiadłość natomiast Sybillenort.

Książe Ulryk będąc wielkim mecenasem sztuki zgromadził w pałacowych wnętrzach wielką kolekcję dzieł sztuki, obrazów, monet, muszli i rzadkich kamieni i chociaż wybudował pałac w imię wielkiej miłości jednak ta nie trwała długo, ponieważ przerwała ją śmierć ukochanej żony. Tak wielka strata nie odbiła się ujemnie na losach posiadłości. Po pewnym czasie życie towarzyskie wróciło do normy a w Sybillenort gościli nawet polscy królowie August II Mocny i August III Sas.

Losy rezydencji stanęły pod znakiem zapytania w momencie odziedziczenia posiadłości, przez drugiego syna Ulryka i Sybilli, Karola Fryderyka Wirtemberskiego, który rezydencje wydzierżawił. Pałac stopniowo popadał w ruinę i już w 1715 roku nie nadawał się do zamieszkania. Złą passę zakończył książę brunszwicki Fryderyk August, po zawarciu związku małżeńskiego z córką ostatniego z dynastii wirtembergów księcia oleśnickiego. W latach 1792 – 1802 rozbudował pałac, dodając cztery nowe skrzydła, postawił dwie wieże z kopułami, urządził teatr, kawiarnie i wozownie, w niej znalazły się wspaniale wozy i karety, nieomal w stylu królewskim. Pałac w Szczodrem rozkwitał.

W momencie, gdy wydawać by się mogło, że już wspanialszej budowli wznieść nie można a całość założenia pałacowego jest już kompletna zatrudniono projektanta ogrodów Christiana Weissa nadwornego ogrodnika Izabeli Czartoryskiej. To za jego sprawą powstał 75 hektarowy park, który w zasadzie nie był parkiem a olbrzymim ogrodem botanicznym, do którego roślinność sprowadzano z całego świata. Teren wzbogacono o szklarnie, fontanny, oranżerię a wszystko to wśród stawów i wypielęgnowanej zieleni, która oplatała pałac kobiercami kwiatów i strużek wodnych.

Wieści o przepięknym pałacu Sybilli lotem błyskawicy obiegły całą Europę, Sensację i podziw budził zwierzyniec, który rozciągał się na ponad dwustu hektarowym specjalnie zalesionym ogrodzonym terenie. Tym oto sposobem Sybillenort stał się tłumnie odwiedzanym miejscem przez większość koronowanych głów ówczesnej Europy.

Książę oleśnicki Wilhelm jednak czuł niedosyt, nie satysfakcjonowało go posiadanie tak wspaniałej posiadłości, która z letniego pałacu rozrosła się do potężnego kompleksu. Wzorując się na siedzibie władców brytyjskich rozpoczął przebudowę pałacu, która miała miejsce w latach 1851-67 tak oto architekt Carl Wolf przebudował pałac w stylu gotyku angielskiego. Po rozbudowie pałac miał kubaturę blisko 40.000 m3, fasadę o długości 300 metrów, w tym fasada frontowa o długości 100 metrów. Na elewacji znajdowały się łuki Tudorów, a całość zakończona była blankami. W 60 salach udostępnionych do zwiedzania znajdowało się 5000 grafik i obrazów. W pałacu funkcjonował teatr, w którym grali aktorzy z Wrocławia oraz zawodowy balet sprowadzony z Brunszwiku. Dla odwiedzających udostępniono największą w Europie kolekcję miśnieńskiej porcelany, czereśnie i melony rosnące w jadalni, stół wykonany z 205 gatunków włoskiego marmuru, salę z siedmioma żyrandolami i złocone zwierciadła na suficie w tzw. sali łysych. Z dobrodziejstw tych korzystał również car Rosji Mikołaj I wraz z żoną Fryderyką Hohenzollern, który zatrzymał się dłużej.

W 1884 roku po śmierci księcia Wilhelma nastało panowanie bardziej konserwatywnego władcy. Posiadłość w rękach króla Saksonii Alberta I nie straciła nic ze swojego piękna jednak bezpowrotnie skończyły się czasy beztroskiej zabawy. Teatr został zlikwidowany a wnętrza pałacu wyświecone przez księdza katolickiego. W latach 1904-1932 pałac był rezydencją ostatniego króla saskiego Fryderyka Augusta III. Po jego śmierci posiadłość przejął jego syn Krystian. Nastała era licytacji i wyprzedaży cennego wyposażenia, pałac opustoszał. W kolejnych latach przewożono wyposażenie do innych pałaców, łącznie z parkietami i kasetonami. W końcu majątek przejął Wehrmacht tworząc tutaj magazyny a oddziały SS utworzyły swoją kwaterę.

Odziały SS wiązały z tym obiektem wielkie nadzieje, był bardzo reprezentacyjny. Uciekając przed zbliżającym się frontem pałac podpalili. Jedna z nieoficjalnych wersji, z jaką się spotkałam głosi, że podpalenie obiektu miało ścisły związek z mroczną organizacją Ahnenerbe – nazistowska organizacja badawcza, założona, w 1935 jako Studiengesellschaft für Geistesurgeschichte‚ Deutsches Ahnenerbe e.V. (Towarzystwo Badawcze nad Pradziejami Spuścizny Duchowej, Niemieckie Dziedzictwo Przodków) Poniekąd tłumaczyłoby to bardzo duże zainteresowanie tym obiektem przez służby bezpieczeństwa PRL i ZSRR zaraz po wyzwoleniu.

To, co nie strawiły płomienie wyburzono, oczyszczone cegły przez blisko dwa lata były przewożone na stację kolejową ( obecnie Długołęka) i transportem kolejowym wywożone do Warszawy, stolica potrzebowała budulca by podnieść się z kolan. Z tak potężnego kubaturą obiektu, jakim był pałac Sybilli pozostało jedno skrzydło i oficyna. Utworzono w nim ośrodek wypoczynkowy dla funkcjonariuszy UB. Powstał też PGR, uznano, że wielkość i bliskość stawów jest idealnym miejscem do hodowli i rozmarzania kaczek, odtąd to, co cieszyło oczy zaczęło napawać wstrętem. Po kapitalnym remoncie w latach 1977-1980 utworzono Ośrodek Doskonalenia Kadr Urzędu Województwa Wrocławskiego i Miasta Wrocławia. Ciekawostką jest, że w okresie powojennym koncertowała tam Violetta Willas, zespół “Czerwone Gitary” oraz zespoły teatralne z Wrocławia. W roku 1962 przyjechał do Wrocławia z wizytą oficjalną, na zaproszenie Władysława Gomułki, minister NRD Hans Hoffman w towarzystwie Willi Stopha. Obydwaj dygnitarze koniecznie chcieli obejrzeć pałac, ponoć mieli jakieś wspomnienia z okresu ich przebywania tutaj w czasie wojny, wówczas w mundurach hitlerowskich.


Dziś już w zasadzie nikt nie pamięta o przepięknym pałacu, stoi samotny, obok niego potężny dąb roztacza swój niezakłócony od setek lat majestat, jego kompan pałac nie miał tyle szczęścia, gdy w zasadzie przestał istnieć, okazano mu akt łaski. Zamurowano okna, zabito deskami drzwi i wpisano w świetle litery prawa do Rejestru Zabytków.


październik 2020



16 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page