top of page
  • Zdjęcie autoraurbex_pl

Narok



HISTORIA I STAN OBECNY

Początki pałacu w Naroku sięgają XVIII wieku. W czasie kiedy powstał tu pierwszy dwór właścicielką majątku była hrabina Luisa Eleonora von Beess z domu von Skerbrnsky. W 1783 roku nowym właścicielem stał się major gwardii królewskiej Gottlob Albrecht von Sauerma. Na początku XIX wieku posiadłość przeszła w ręce starosty Reinharda, którego córka, generałowa von Schmiedeberg odsprzedała ją braciom Guradze w 1834 roku. Bracia Guardze nie byli dobrymi gospodarzami i doprowadzili majątek niemal do stanu ruiny. Po ich śmierci, w roku 1858 pałac sprzedano na licytacji Fryderykowi Wichelhausowi. Nowy właściciel w latach 1859 – 1869 przebudował go w stylu anglikańsko – bizantyjskim. Po śmierci Fryderyka w 1919 roku majątek odziedziczył jego syn, Fryc von Wichelhaus, a następnie wnuk Peter. W styczniu 1945 roku, w obawie przed nadciągającymi wojskami radzieckimi rodzina von Wichelhaus opuściła rezydencję. Rosjanie zajęli pałac przekształcając go w sztab wojskowy. Po zakończeniu działań wojennych w budynku urządzono mieszkania dla pracowników utworzonego w tym miejscu PGRu. Po wielu latach socjalistycznego gospodarowania pałac doprowadzono do ruiny. W roku 1997 kupiła go osoba prywatna. Pałac przez te wszystkie lata stał jednak pusty. Miał wprawdzie w tym czasie jeszcze kilku właścicieli, z których każdy deklarował rychłą odbudowę i powrót do dawnej świetności, jednak były to jak do tej pory puste słowa.



Legendy Strzyga

Według miejscowej legendy historia miała miejsce na początku XIX wieku. We wsi urodziło się dziecko, ze znamieniem na plecach w kształcie nożyczek. Niemowlę odróżniało się od swych rówieśników także tym, że od urodzenia miało podobno zęby i potrafiło wypowiadać niektóre słowa. Dziwne dziecko zmarło jednak po kilkunastu miesiącach i wtedy się zaczęło... Na miejscowym cmentarzu, gdzie zostało pochowane, nocami można było zobaczyć nad grobem tajemniczego niemowlaka, parę jarzących się oczu. Groza przejęła mieszkańców wsi, gdy wszyscy, którzy to widzieli wkrótce umarli. Postanowiono dziecko odkopać. Wielkie było zdziwienie kiedy okazało się, że ciało w ogóle nie uległo rozkładowi, a nożyczki na plecach były jeszcze wyraźniejsze niż za życia niemowlaka. Prawdopodobnie to właśnie wtedy postawiono na grobie kapliczkę z nożyczkami na dachu. Mieszkańcy wsi już więcej nie widzieli płonących w ciemności oczu. Zamek zatopiony na bagnach W pamięci ludzi zapisał się też hrabia, straszny hulaka, który miał zamek w Naroku (źródła historyczne tego nie potwierdzają).



Arystokrata za nic miał wszelkie nakazy postów i pokuty. Jego religią była zabawa. Rozgniewane na niego „siły wyższe” spowodował, że zamek zatonął w czasie jednej z kolejnych hulanek. Śmierci uniknął tylko pies, którego duch jeszcze wiele lat później błąkał się po polach z wywieszonym, płonącym w ciemnościach, językiem. Widziano też ducha hrabiego, który pewnej nocy liczył worki z ziemniakami, jakie kradli chłopi w dworskich pól. Grabarz Andrzej Kawa Inna legenda wiąże się z grabarzem Andrzejem Kawą, który żył we wsi tuż po wojnie. Chłop (ponoć wielki i bardzo silny, z brodą, która sięgała mu do pasa) był bardzo religijny. Każdego dnia przychodził na cmentarz także po pracy, na grób swojej żony. Pewnego dnia grabarz zaniedbał swój obowiązek, bo choroba przykuła go do łóżka. Kawę męczyły z tego powodu wyrzuty sumienia i nie mógł zasnąć. Słusznie przewidywał, że coś się wydarzy. Około północy otworzyły się nagle drzwi domu i do środka wkroczyła procesja cmentarnych duchów ze świecami w rękach.


Grabarz postawił na stole świecę i krzyż. Duchy odprawiały procesję po jego domu przez całą godzinę i o pierwszej zniknęły. Andrzej popędził ile sił w nogach na cmentarz, domyślając się, że całe zajście wynikło z tego, że nie odwiedził w tym dniu grobu żony. Miejscowy Leśniczy Nie mniej ciekawa jest historia miejscowego leśniczego, który został w 1839 roku zabity przez kłusowników. Ten człowiek pilnował swych lasów nawet po śmierci. Przekonali się o tym pewnego razu chłopi z Naroka, którzy poszli w nocy po drzewo do lasu (legalnie w dzień nie mogli tego zrobić). Przy okazji trafili na sarnę złapaną w sidła i postanowili ją zabrać ze sobą. Wtedy pojawił się duch leśniczego i zaczął mierzyć pnie drzew od cienkiego do grubego końca (w rzeczywistości robi się to odwrotnie). Chłopów zdjął taki strach, że, uciekając, nawet nie oglądali się za siebie.


Na dzień dzisiejszy Pałac jest w zaawansowanych pracach remontowych 2017r.

INFO Z : http://www.gminadabrowa.pl/


Galeria wrzesień 2011



41 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page